MoonLand FCI: Kiedy nawet u weterynarza nie zawahasz się użyć swojego wdzięku, aby
Szczeniaki dają właścicielom wiele radości, ale mogą być również bardzo niesfornymi podopiecznymi. Do jednej z klinik weterynaryjnych trafiła całkowicie nieb
1. Dzwoń po weterynarza jeśli coś ci nie pasuje , jeżeli koń wygląda "źle". 2. Nie baw się w doktora jedyne co możesz zrobić to : -sprawdź temperaturę ( termometr smarujesz wazeliną na jednym z końców możesz zawiązać go grubszą nitką i potem drugi koniec tej nitki do klamry którą przymocujesz do ogona konia.
Czy ciężko dostać się na weterynarie? Najpierw jednak dobrze zdaj maturę. W tym roku kto chciał zostać studentem Wydziału Medycyny Weterynaryjnej SGGW musiał w czasie rekrutacji zdobyć nie mniej, niż 163 punkty (to najniższy wynik dla przyjętych na studia dzienne). Aby dostać się na wieczorowe trzeba było mieć przynajmniej 138.
Na tytul mnie nie stac Songtext von wariacje.pl mit Lyrics, deutscher Übersetzung, Musik-Videos und Liedtexten kostenlos auf Songtexte.com
Witam, mam pewien problem znajomy ma psiaka Husky, którego nie miał od szczeniaka. Dostali go od ludzi ktorzy wyciągneli psa ze strasznego życia. Psiak był bity, karcony, źle traktowany. Zauważyli, że pies ma dziwną przypadlośc. Zaczyna miec trgawki, pada jak nieżywy na ziemię, serce przestaje
. Drożyzna sprawia, że statystycznie wypoczywamy krócej 25 lip, 08:25 Ten tekst przeczytasz w mniej niż minutę W zeszłym roku średni czas rezerwacji krajowych wakacji wynosił cztery, pięć dni, a w tym roku są to średnio trzy, cztery dni – podaje w poniedziałek "Rzeczpospolita", powołując się na informacje platformy rezerwacyjnej Foto: Karolina Walczowska / Onet Na plaży we Władysławowie Polacy ograniczają czas wypoczynku z powodu wzrostu cen noclegów, wyżywienia i paliw. "Rz" zauważa, że wyższe koszty i niepewność sytuacji na rynku spowodowały również zmiany w wakacyjnych planach Polaków – ich modyfikacji dokonało (według badania GfK) 57 proc. ankietowanych, a około 20 proc. nie planuje w tym roku wyjazdu urlopowego. Nową tendencją – jak podnosi gazeta — są rezerwacje na ostatnią chwilę, nawet zaledwie dwa, trzy dni przed wyjazdem. "Liczba gości wzrosła w porównaniu z rokiem 2021, ale ich pobyty są krótsze" – mówi "Rz" Leszek Mięczkowski, prezes Grupy Dobry Hotel, do której należy 17 obiektów w miejscowościach wypoczynkowych. "Góralskie premium", czyli kicz, reklamoza i naciąganie turystów w Zakopanem Co piąty badany przez GfK w ogóle zrezygnował z wyjazdu. "Decyzje o rezygnacji z urlopu lub spędzeniu go blisko domu wynikają przede wszystkim z rekordowej inflacji i cen usług turystycznych, paliwa czy żywności. Obserwujemy też obawy przed lataniem wynikające z wojny w Ukrainie oraz z problemami z płynnością w zakresie obsługi ruchu lotniczego w Europie. Z pewnością będą to wakacje inne niż wszystkie i wiele sektorów bardzo mocno to odczuje" – powiedziała na łamach "Rz" Dominika Grusznic-Drobińska, dyrektor w GfK. Data utworzenia: 25 lipca 2022 08:25 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
Dołączył: 2007-10-18 Miasto: Westfalia Liczba postów: 18987 15 października 2009, 23:26 Witam wszystkie Vitalijki. Wiem, ze wiele z Was mieszka w Niemczech i moze mogloby mi jakos pomoc? Od niedawna mam kotka i mysle, ze trzeba by bylo isc z nia do weterynarza. Niestety nie wiem jak to wyglada z oplatami w Niemczech? Orientuje sie ktos moze czy placi sie jakies ubezpieczenie co miesiac czy moze co roku? Albo osobno za kazda wizyte? No i ile taka wizyta przecietnie kosztuje? Bez szczepien na wscieklizne odrobaczenie itp (bo kotek szczepiony byl przez poprzednich wlascicieli). Chodzi o przyjrzenie sie jej bo zauwazylam dziwne strupki na jej mordce. Wiecie moze ile kosztuja leki? Czy ogolnie sa tutaj drogie itp? Bylabym wdzieczna za kazda odpowiedz i porade. Nie znam jeszcze sama na tyle jezyka by pojsc samodzielnie i wszystkiego sie dowiedziec wprost od weterynarza. Dołączył: 2008-08-24 Miasto: Strzelce Opolskie Liczba postów: 13188 15 października 2009, 23:28 Nie wiem, jak Ci poradzić, bo nie mieszkam w Niemczech, ale może poprosisz kogoś kto zna język, żeby z Tobą poszedł/ Dołączył: 2006-01-04 Miasto: Na Koncu Wsi Liczba postów: 109747 16 października 2009, 08:32 placisz za to co weterynarz zrobi .....nie pamietam ile za kota placilam ale nie sa to sumy aby kogos nie stac bylo na odrobaczenie kota czy psa Dołączył: 2006-01-04 Miasto: Na Koncu Wsi Liczba postów: 109747 16 października 2009, 08:37 powiem tak ....ostatnia wyzyte u weterynarza mialam we wrzesniu z moim psem ,utykal na jedana lape ...mial cos w poduszce lapy ....wizyta i 2 antybiotyki kosztowaly mnie 24 euro .....tak aby ci przybiliyc .....jesli chodzi o zybazpieczenie przeciw pchlom i kleszcza jak bedzie ci proponowac flovit ..taki krople to dla mnie sa one za drogie ....ja kupuje w sklapach dla zwierzat obroze ,ktora starcza na pol roku Dołączył: 2006-01-04 Miasto: Na Koncu Wsi Liczba postów: 109747 16 października 2009, 08:38 to ze nie znasz dobrze jezyka to nie masz sie co obawiac wystarczy ze powiesz ze masz nowego kot i ze jestes 1 raz z wiazyta zuzka34 16 października 2009, 09:35 hmm, to zalezy, u nas podstawwowa wizyta kosztuje 30 euro, szczepienie 50. za sterylizacje mojej suczki zaplacilismy 360. ceny sa rozne, najtanssze jest ZOO Kole, to taka siec w kazdym wiekszym miescie Dołączył: 2006-01-04 Miasto: Na Koncu Wsi Liczba postów: 109747 16 października 2009, 10:12 ja jestem w Nidersachson ...nie slyszalam o takie firmie zoo Kole a za sterylizacje kota zaplacilam 50 euro ...chyba ty jestes w duzym miescie Dołączył: 2007-10-18 Miasto: Westfalia Liczba postów: 18987 16 października 2009, 11:37 Ja mieszkam w NRW a dokladniej w Wuppertalu. ZAraz poszukam czy jest u nas takie cos jak 'ZOO Kole' :) No i z tego copiszecie to te ceny nie sa az tak kosmiczne jak mogloby sie wydawac. zuzka34 16 października 2009, 11:58 mieszkam 20km od mannheim(baden wüttenberg), sterylizacja, zdjecie szwow, body (ktore pies musial nosic zeby nie zerwac szwow) i wizyta pokontrolna koszotowaly nie jest to u nas w okolicy bynajmniej drogo. Znam takich co juz po 400-500 placili. wszystko zalezy od wielkosci psa i suczka jest jednak tego warta, bylam juz u dwoch lekarzy debili i pies sie o malo nie przekrecil na tamten wcale nie byli duzo tansi.
Z weterynarzem bywa podobnie, jak z lekarzem leczącym ludzi. Kluczowe jest zaufanie pacjenta (w tym wypadku także opiekuna) do specjalisty. Liczą się również: kompetencja, empatia, sposób przekazywania informacji dotyczących stanu zdrowia i przebiegu kuracji, udzielanie wyczerpujących odpowiedzi na wątpliwości oraz pytania pacjenta. Kiedy zmienić weterynarza? Oto rzeczy, które powinny wzbudzić twoją czujność. Powód nr 1: Masz wrażenie, że weterynarz cię „naciąga” Na wstępie wyjaśnijmy sobie jedną kwestię: to nie tak, że podważamy misję zawodu weterynarza czy empatię w stosunku do zwierząt. Niestety, w każdej grupie zawodowej zdarzają się przypadki niekompetencji połączonej z chęcią zarobku za wszelką cenę. To dotyczy także weterynarzy. Nie namawiamy do zbytniej podejrzliwości, zwłaszcza, że zwykle to weterynarze często opowiadają o skąpych opiekunach, którzy skąpią na podstawowe badania zwierzaków, a jednocześnie oczekują profesjonalnie postawionej diagnozy. Kiedy jednak zmienić weterynarza? Jeśli jednak masz poczucie, że lekarz cię zwodzi, zleca kolejne badania, unika postawienia konkretnej diagnozy, namawia na dodatkowe analizy i każe wracać na kontrole nawet, jeśli czujesz, że nie są one koniecznie, uważaj. W takiej sytuacji najlepiej skonsultować się z innym specjalistą, przedstawić historię choroby, przyczynę wizyty oraz wszelkie dotychczasowe badania i zasięgnąć porady. To pomoże ci odzyskać ogląd sytuacji. Powód nr : Twój kot panicznie boi się weterynarza Koty-aniołki, które zachowują się u weterynarza jakby nigdy nie chciały wychodzić z gabinetu, to naprawdę rzadkość. Jeśli jednak twój pupil jest niewychodzący, a transporter kojarzy mu się głównie z wyjściami do lecznicy i widząc taki przenośny sprzęt, wpada w kompletną panikę – warto zastanowić się nad przyczyną. Oczywiście może być tak, że mruczek zwyczajnie nie pała miłością do transportera lub nie jest fanem przebywania w pomieszczeniach innych niż swoje cztery kąty. Jeśli jednak masz do czynienia z panicznym lękiem już w domu oraz w poczekalni u weterynarza… Może być tak, że jedną z przyczyn może być niedopasowanie mruczka i leczącego go specjalisty. Takie rzeczy się zdarzają. Futrzaki nie reagują na wszystkich ludzi jednakowo – jednych lubią bardziej, innych mniej. Dotyczy to także weterynarzy. Powód nr 3: Brak komunikacji i wskazówek dla opiekuna Dobry weterynarz pamięta, że w pakiecie z kotem otrzymuje podczas wizyty także… jego opiekuna! Kojenie emocji człowieka, nie tylko zwierzaka – to zdarza się naprawdę empatycznym specjalistom (przyznaję, że przy ostatnim pobieraniu krwi do rutynowych badań mojego kota, potrzebowałam więcej uwagi specjalisty niż sam pacjent ? ). Jeśli jednak lekarz: nie wyjaśnia ci, w jaki sposób opiekować się chorym kotem… nie odpowiada na pytania i wątpliwości, jak go pielęgnować… zbywa cię połsłówkami, gdy chcesz się upewnić, czy postępujesz właściwie ze swoim futrzakiem… …przemyśl, czy to nie moment, kiedy warto zmienić weterynarza.
Co dzieje się potem – nierzadko wiele lat potem – gdy brakuje nam podstawowej empatii, opisał na Facebooku weterynarz Przemysław Łuczak. Jego post udostępniły tysiące osób. Oto cała prawda o nas, opiekunach psów, oczami weterynarza. Wyznanie weterynarza Święta to czas na szczeniaczki, kociaczki, króliczki i chomiczki, które spakowane w karton czekają pod choinką. Duży procent z nich w połowie stycznia znajdzie się pod najbliższym schroniskiem albo trafi na portale aukcyjne (do działu „oddam”). Ciemna strona świąt. Nieważne, ile by się napisało, ile uświadamiało. Co roku jest to samo. Empatia dla zwierząt Nie jest to jednak notka o zwierzakach prezentach ani o tym, by może odpuścić sobie doroczny łazienkowy spektakl polegający na tym, że rodzina stoi nad wanną i rozważa, kto ukatrupi karpia… Skoro mamy okres zadumy, nowych postanowień i podsumowań, może warto umieścić w tych rozważaniach nasze zwierzęta. I te nie nasze też. Świat idzie do przodu. Ludzie coraz bardziej otwierają się na nowe idee. Tak wspaniale jednoczymy się wobec tragedii na świecie, jesteśmy tacy empatyczni względem siebie – cudownie! Po prostu cudownie! Dlatego więc tak ciężko mi pojąć, czemu tyle osób nie jest w stanie tego algorytmu empatii przenieść na swoje zwierzęta. Gdzie się podziewa najprostsze, ludzkie zrozumienie? Eutanazja, by się nie męczył Pewien poniedziałek. Zabiegany pan wchodzi do lecznicy (na wizytę u weterynarza), ciągnąc na smyczy coś, co kiedyś było owczarkiem niemieckim. Dowiaduję się, że przez ostatnie trzy miesiące pies schudł z 40 kg na 20 kg i zrobił się jakiś taki apatyczny. Ale wiadomo, przed świętami każdy taki zalatany. Nowotwór? Kto by pomyślał… Eutanazja? Przecież była szansa, że samo przejdzie. Nie mógłby tak chudnąć w nieskończoność. Przy tych wszystkich eutanazjach zawsze zastanawia mnie to „dobro zwierzęcia”. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. „Nie będę go leczyć, żeby się nie męczył…”. Albo uśpienie zamiast oddania do adopcji: „Lepiej uśpić, bo on beze mnie nie przeżyje”. Innym razem wpada szczur z zaawansowaną dusznością. Leży na boku, rzęzi. Szybka akcja, umieszczam zwierzę pod tlenem, stabilizacja. Przygotowuję szczura do dalszej diagnostyki. – Od kiedy trwają objawy? – On tak ma od tygodnia. My przyszliśmy go uśpić… – Od tygodnia? To czemu nie przyszliście państwo wcześniej? – Myśleliśmy, że sam zdechnie. To samo tyczy się guzów, które zdublowały już masę ciała zwierzęcia. No cholerne raczysko, człowiek myśli, że wykończy tego zwierzaka w tydzień, a ono rośnie i rośnie, i nic się nie dzieje! Bezczelne. Na dodatek biedne dzieci muszą patrzeć na cierpienie chomika. Jak temu nowotworowi nie wstyd!? Jeszcze ta nieznośna niewydolność nerek – lekarz zapewniał, że zwierzę z tym długo nie pożyje, a tutaj ciągnie się to i ciągnie! Wszystkie choroby są „od zawsze” Gdzieś na świecie ludzie budują pierwsze roboty wielkości łepka od szpilki, klonują owce, łazik jeździ po Marsie i wysyła nam zdjęcia. Tymczasem u mnie na stole stoi pies, podobno apetyt ma osłabiony od jakiegoś czasu, a wczoraj to już nic nie zjadł. Zaglądam w pysk, a tam trzeci, a może już czwarty krąg piekielny. Kamień zakrywa całe zęby. Dziąsła czerwone, miejscami z nich krwawi. Tłumaczę, że olbrzymi stan zapalny jamy ustnej, że zęby popsute. „No dobrze, panie doktorze, ale dlaczego on nie je? Bo on takie zęby to miał przecież od zawsze”. Zapada niezręczna cisza, twarz opiekuna nie zdradza swoją mimiką, że zadała pytanie, które nie powinno paść, a jednak padło. Konsternacja. Tak jak powiedziałem, to okres zadumy. Od zawsze zastanawia mnie to „od zawsze”. Od zawsze ma biegunki, od zawsze wymiotuje, od zawsze kaszle, od zawsze te larwy wychodzą z oczodołu, od zawsze nie je od pół roku. Czy to jest naprawdę taki olbrzymi wysiłek, by pojąć, że to małe lub duże, co nam biega pod nogami w domu, zasuwa na kołowrotku w klatce lub przylepione do szyby w terrarium na nas patrzy, jest żywe? Gdzie w procesie myślowym w ludzkiej głowie umyka fakt, że jeśli pies ma ząb, to ten ząb się może popsuć i boleć? Dlaczego nie chcemy spróbować uznać, że ta obrzęknięta i zwisająca bezwładnie kończyna jest chyba złamana, i chyba boli jak diabli, i chyba coś trzeba z tym zrobić? Guzy powstają z dnia na dzień Oprócz „od zawsze” są jeszcze stany nagłe. Dotyczy to najczęściej guzów. Zasada brzmi, że im większy guz, tym szybciej powstał. Zazwyczaj perforujący guz na klatce piersiowej wielkości kokosa to kwestia ostatniego spaceru, może w porywach dwóch dni. Paznokcie długości szponów mitycznej harpii u królików i świnek morskich zazwyczaj jak zaczarowana fasolka kiełkują przez noc. Przy takim wyznaniu opiekunowi nawet powieka nie drgnie i zastanawiam się, jak bardzo ta osoba musi myśleć, że rozmawia z idiotą, lub że udało jej się kłamstwo stulecia. Z eutanazją to w ogóle jest ciekawa sprawa. Patrząc na podejście do zwierząt, jestem chyba w stanie podpisać się rękami i nogami przeciwko wprowadzeniu eutanazji u ludzi. Widzicie oczyma wyobraźni, jak by to mogło wyglądać? U weterynarza: przypadek 1 Państwa syn złamał nogę tydzień temu, nie wygląda to dobrze… Ale to go boli, panie doktorze? No trochę tak… Pytanie, co robimy dalej. Może uśpić? Żeby się nie męczył… U weterynarza: przypadek 2 Państwa babcia ma zapalenie płuc, w jej wieku to bardzo niebezpieczne. To się długo leczy? No tak, organizm już nie jest młody… To może nie warto, bo już jest taka STARA. Którzy ludzie nie mają empatii Ja wiem doskonale, co widzicie przed oczami, kiedy czytacie o całym tym braku empatii, o braku serca i odrobiny zrozumienia. Załącza się spojrzenie statystyczne: źle ubrany, niewykształcony pan koło 50. Delirium tremens, zwierzę z kolczatką wbitą w szyję tak, że już zarosła. Nie, moi drodzy! Ja często widzę młodych ludzi, dobrze ubranych, elokwentnych. Czasem widzę rodziców z dziećmi, które uśmiechają się, słysząc, że zwierzę ma guza, że strasznie boli. Świadomość opiekunów z roku na rok wzrasta, ale niestety zwierzęta (szczególnie te rasowe) także padły ofiarą konsumpcjonizmu. York w papilotach, rzadka odmiana barwna boa, niecodzienny ssak egzotyczny są wykładnią luksusu, a nie przyjacielem. Widać to zwłaszcza po rosnącej popularności małp utrzymywanych w domach, mimo negatywnych opinii, jakie się słyszy o nich jako zwierzętach domowych. To wiedza tajemna, że zwierzę czuje Pewnie może z 2-3% czytających ten wpis odnajdzie w nim samego siebie, ale może jakieś 50% z was zna takie właśnie osoby. Warto może przy wizycie na kawkę albo w pubie przy piwie powiedzieć takiej osobie, że to, co robi, jest złe, i zdradzić wielką tajemnicę wszechświata, że jednak zwierzę czuje, i że czasem je boli. Zafundujesz takiemu zwierzakowi może nie tyle Boże Narodzenie, co Wielkie Odrodzenie. PS Wszystkie historie w tekście i cytaty są autentyczne i pochodzą z codziennych sytuacji, jakie miewam ja i moi koledzy i koleżanki po fachu. Zmieniono nazwiska, daty, gatunki zwierząt itp. Jeśli znalazłeś zbieżność w tekście dotyczącą swojej osoby, to zastanów się nad sobą. Bardzo dobrze się zastanów. Autor: Lekarz weterynarii Przemysław Łuczak, EgzooVet
Wtorek, 10 kwietnia 2001 (06:40) Jeśli do Polski dotarłaby pryszczyca i rozprzestrzeniała się na taką skalę, jak w Wielkiej Brytanii, to musielibyśmy wydać na jej zwalczanie od 4 do 9 miliardów dolarów, a Polski na to nie stać - mówi Główny Lekarz Weterynarii Andrzej Komorowski. Dlatego też Polska będzie się skupiała na zadaniach prewencyjnych. Od wczoraj na granicach każdy wyjeżdżający Polak otrzyma ulotkę, w której główny lekarz apeluje, by nie wwozić do Polski żadnej żywności pochodzenia zwierzęcego, bo w ten sposób mogą się dostać do Polski zarazki pryszczycy. Poza tym jak mówi Andrzej Komorowski "istnieje poważne podejrzenie po naszej stronie, że pryszczyca w Niemczech już wystąpiła". Jednak oficjalne stanowisko Niemiec mówi, że nie wyizolowano wirusa, a zachowania naszych zachodnich sąsiadów wykazują bardzo daleko posuniętą ostrożność. A u nas mimo, że pryszczycy nie stwierdzono, to i tak zbiera ona swoje żniwo. Dla Podhala, które żyje z owiec - ich skup nie będzie w tym roku opłcalnym interesem. Plany hodowców pokrzyżował wprowadzony przez Unię Europejską zakaz wwozu i tranzytu żywych zwierząt parzystokopytnych. W tym roku jagniąt sprzedano nie dość, że o połowę mniej, to na dodatek po dużo niższej cenie. Górale nie tylko nie zarobią dodatkowych pieniędzy - dla niektórych może to być wręcz ekonomiczna śmierć: Z hodowcami i dyrektorem Związku Hodowców Owiec i Kóz na Podhalu rozmawiała zakopiańska reporterka RMF FM Dorota Sułkowska. Dodajmy, że eksport jagniąt do Włoch to najważniejszy roczny dochód polskich hodowców, który pozwala przeżyć kolejny rok. 06:40
nie stac mnie na weterynarza